niedziela, 7 grudnia 2014

26.Sydney

Spojrzał w moje oczy po czym spuścił głowę.
-Mia..to nie tak ja...-zaczął
-Jak nie tak ?! -Krzyknęłam
-Przed chwilą dałeś mi to jasno do zrozumienia ! -kontynuowałam
-To najwyraźniej źle rozumiesz - westchnął
-Ja ? -zapytałam.
-A ja ? -zakpił
-Wiesz co ? Nie poznaje cię -warknęłam

-O ,bo zawsze to moja wina jest we wszystkim
-Widzisz ? Zobacz co ty mówisz -szepnęłam.
-Może bym inaczej mówił.Ty też się zmieniłaś ten cały romansik z Peterem ci się nie udał
Spojrzałam na niego powstrzymując się od wybuchnięcia płaczem.
Jak on mógł ? Czemu to powiedział ?
To przez niego tam trafiłam ? Ale nigdy mu tego w twarz nie powiedziałam !
On uderzył poniżej pasa.
Spuściłam głowę i złączyłam usta w jedną linię.
Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam mu w oczy.
-Wyjdź stąd -syknęłam.
-Nie -warknął.
-To nie było pytanie.Wyjdź stąd ! -krzyknęłam.
-Dobra wyjdę abyś miała czas aby przygotować się na randkę z kolejnym naiwnym
Nie odezwałam się ani słowem tylko odwróciłam się i weszłam na górę.
Zatrzasnęłam za sobą drzwi i rzuciłam się na łóżko.
Wybuchłam płaczem.
Brałam głębokie oddechy aby nie zachłysnąć się własnym płaczem.
Wierciłam się na łóżku mając nadzieję ,że ono mnie skryje ,schowam się w jego ciepłej pościeli.
Zamknę oczy a wszystko to odejdzie.
Jego słowa bolały,cała ta kłótnia była bez sensu.
Ale gdyby nie jego zazdrość wszystko było by okey.
A ja gdybym nie ciągnęła tej wymiany zdań tera bym pewnie była wtulona w jego ramię.
Czułam dziwny ścisk w brzuchu.Pociągałam nosem oraz ścierałam łzy rękawem bluzy.
Schowałam twarz w poduszki i znów zaczęłam szlochać.

Przebudziłam się i spojrzałam na telefon.Zero jakiejkolwiek wiadomości od Justina.
Smutno mi się zrobiło.
Mimo ,że kazałam mu wyjść myślałam ,że wróci.
Ale się chyba przeliczyłam.
Weszłam w kontakty i wybrałam numer blondynka.
Poczekałam 5 sygnałów aż odebrał
-Tutaj najprzystojniejszy książę z bajki a ty niewiasto czego oczekujesz ode mnie ?
Zaśmiałam się
-Uprzedzam ,że nie będę się nigdzie spinać a koń mi zdechł więc kwestia księcia odpada -udał smutny głos.
Co poradzę ,że ten chłopak sprawia ,że się uśmiecham od razu.
-Nie martw się nigdzie nie utknęłam -zaśmiałam się.
-Och i dobrze ,bo coś mnie plecy bolą
-To pewnie od dzikiego seksu po drodze do domu.-powiedziałam.
-Nie ,niestety żadna nie chciała a szkoda -zaśmiał się.
-Ich strata.-westchnęłam.
-Zmieniając temat słoneczko,po co dzwoniłaś ?
-Pokłóciłam się z Justinem.-powiedział czując łzy.
-Zaraz będę-rozłączył się.
Rzuciłam telefon obok siebie i westchnęłam.
Po chwili poderwałam się z miejsca zdając sobie sprawę ,że nie wie gdzie mieszkam.
Po chwili jednak zrezygnowałam z pomysłu aby do niego zadzwonić.Może się z niego pośmieje ?

Mimo 30 minut a usłyszałam dzwonek.
Nie miałam najmniejszej ochoty wyjść z łóżka więc wkopałam się w niego bardziej.
Zarzuciłam na głowę poduszkę i głośno westchnęłam.
Po chwili usłyszałam jak ktoś wchodzi.
Potem poczułam na sobie czyjeś ramiona.
Tak ja byłam zwinięta w kołderkę a on był do niej przytulony.
-Ty moja biedna
-Tak -westchnęłam.
-Mam coś co ci poprawi humorrrrr -zaśmiał się jak dziewczyna.
Natychmiast zrzuciłam z siebie pościel.
-Co ?
Chłopak sięgnął do siatki i wyciągnął.
Żelki,
Pianki,
Sok,
Filmy,
Paluszki,
i
LODY.
Uśmiechnęłam się do niego.
-To nie wszystko -powiedział.
Wstał i podszedł do szafki nocnej.
Stały na niej dwa kubki z napojami.
Podał mi jeden a sam wziął drugi.
Z ciekawości otworzyłam wieczko.
Spojrzałam w dół a mój nos zaatakował zapach czekolady.
W kubku była gorąca czekolada z piankami i bitą śmietaną.
-Lofciam cię -posłałam mu całusa i zanurzyłam usta w cieczy.
Chłopak zaśmiał się i powtórzył mój ruch.


Rano obudziło mnie coś mokrego.
Otworzyłam oczy i ujrzałam śpiącego Luka na moim ramieniu a z jego uchylonych ust ściekała ślina.
Normalnie bym powiedziała ,że to obrzydliwe ale w tym momencie to było najsłodszą rzeczą na świecie.
Uśmiechnęłam się i położyłam na boku mając lepszą widoczność na śpiącego słodziaka.
Mój humor prysł jak bańka mydlana kiedy przypomniałam sobie wczorajszy dzień.
Zamknęłam oczy czując jak pod powiekami kumulują się łzy.
Przyłożyłam dłoń do ust aby uciszyć mój szloch.
Nagle poczułam dłoń oplatającą moje ciało.
-Nie płacz -szepnął.
Odwróciłam się i położyłam dłonie na jego koszulce.
Zacisnęłam je w pięści i schowałam głowę w jego szyję
Jego dłonie ułożyły się na moich plecach.
-Proszę nie płacz już -powiedział całując moje czoło.
-Dobrze -wyjąkałam.
Odsunęłam się od niego i wzięłam głęboki wdech.
Spojrzałam na niego a on posłał mi ten cudny uśmiech.
-Odpuszczamy dobie kino,dzisiaj jestem tylko twój -zaśmiał się rozkładając ramiona.
-Och to czuję się zaszczycona panie Hemmings -wysłałam mu buziaka.
-I tak masz się czuć Williams -pocałował mnie w nos.
Zaśmiałam się i schowałam w jego ramionach.
-Nie idę do szkoły -westchnęłam 
-Och to ty jesteś taka Good girls are bad girls That haven't been caught ? -zapytał.
-Możliwe -zaśmiałam się.

Cały dzień spędziliśmy w łóżku.Justin do mnie się nie odezwał ani razu.
Ja tym bardziej bo czemu mam przepraszać za jego nagłą zazdrość ?
Luke opowiadał mi o swoich przyjaciołach w Australii ,których chciałabym bardzo poznać.
Dowiedziałam się ,że ma zespół no przynajmniej miał do momentu w którym wyjechał.
Oglądaliśmy filmy.Luke włączył Igrzyska Śmierci.Szczerze ? Nie oglądałam ich jeszcze więc się zgodziłam.
Pierwszą część jakoś przebolałam i wgl. Strasznie irytujący jest Peete czy jakoś tak.
Już większe ciacho to Gale.Najbardziej spodobała mi się część Kosogłos ,kiedy się skończyłam poprosiłam aby włączył jeszcze ale okazało się ,że dopiero w przyszył roku wyjdzie druga część.
Zasmuciwszy się tym ,chłopak mnie pocieszył i powiedział trochę więcej.
W pewnym momencie usłyszałam trzask na dole.
Szybko zeszłam i zauważyłam Louisa,Nicka i Alfredo którzy walczyli o miejsc przy lustrze.
-Gdzie idziecie ? -zapytałam stojąc obok nich.
-Na imprezę -odparł Alf.
-A gdzie reszta bandy ? -zapytałam chociaż na myśli miałam głównie Biebera.
-Są już tam,tylko my musieliśmy coś załatwić i dołączymy potem.
-A mogę jechać z wami ? -zapytałam uśmiechając się słodko.
-Nie
-Ale czemu ?-zapytałam
-Bo tam,nie jedziesz i kropka.
-Ale ty jesteś.Nie muszę sie pytać ciebie o zgodę.
-Alfredo gdzie jest ta impreza ?-zapytałam chłopaka
-No okey możesz jechać tylko bez numerów. -odpowiedział Nick.
-Nic mi nie będzie bo biorę Lukusia -zaśmiałam się trącając go łokciem.
Nick uśmiechnął się do nas i poprawił swoją koszulkę.
-To ja lecę się przygotować -popędziłam na górę.
Wpadłam do pokoju i od razu obrałam cel.
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam szare spodenki poszarpane,czarną bokserkę z przezroczystego materiału która na wysokości stanika miała napis "Drummer" do tego czarne lity z ćwiekami na obcasie.
Weszłam do łazienki i wyciągnęłam paletę cieni. Sięgnęłam po brązowy z brokatem.
Użyłam go a następnie eyelinera i tuszu całość podkreśliła czerwona szminka.
Uśmiechnęłam się do odbicia i zeszłam na dół.
-Jedziemy ? -zapytałam
-Tak -zaśmiał się Lou i wyszliśmy wszyscy z domu.
Siedziałam na tyle wraz z Lukiem i Alfredo.
Nie odzywałam się bo myślami byłam pogrążona obok Justina.
Byłam ciekawa czy się do mnie odezwie albo coś powie.
Podjechaliśmy pod dom i od razu poznałam okolice.
Dom należał do nijakiego Toma kapitana drużyny siatkówki.
U nas w szkole jest dużo grup.
Wyszłam z samochodu i wraz z resztą weszłam do domu.
Obejrzałam się dookoła ale nigdzie nie zauważyłam chłopaka.
Usiadłam na kanapie a obok Luke.
Zaczęliśmy rozmawiać aż zauważyłam go.
Przeciskał się przez tłum.
Natychmiast wstałam i poleciałam za nim.
Niestety zgubiłam go w tłumie i musiałam szukać go sama.
Poszłam w stronę łazienek w celu skorzystania z niej i sprawdzenia mojego makijażu.
Kiedy dochodziłam do drzwi zauważyłam dwie postacie stojące bardzo blisko siebie.
Podeszłam bliżej i poznałam te ciemne włosy.
Stał na przeciwko jakiej dziewczyny i trzymał ją mocno w tali.
Chciałam podejść bliżej kiedy tamta nagle wpiła się w jego usta.
Liczyłam ,że ją odepchnie ale na marne.
Odwzajemnił jej pocałunek.
Poczułam łzy na moich policzkach a po chwili zaczęłam głośno łkać.
Przerwali pocałunek i odwrócili się w moją stronę.
Rozpoznałam ją to ta mała wredota ze szkoły.
Chłopak otworzył szerzej oczy kiedy napotkał mój wzrok.
Spuściłam głowę i wytarłam dłonią policzki nagle poczułam jak ktoś mnie podnosi i niesie.
Całą się trzasnął i słyszałam krzyki Justina gdzieś za sobą.
Zostałam położona na siedzeniu a po chwili samochód ruszył.
Cały czas miałam zamknięte oczy modląc się aby to był sen.
On nie mógł mi tego zrobić ! Nie mógł !
Poczułam szarpnięcie i jak ktoś gasi silnik.
-Mia - usłyszałam głos blondynka.
Otworzyłam powoli powieki i spojrzałam na niego załzawionymi oczami.
-Jak on..on -zaczęłam się jąkać biorąc głębsze oddechy.
-Mia uspokój się,spokojnie -zaczął mnie uspokajać.
-Zamknij oczy -zrobiłam jak kazał -weź głęboki oddech i rozluźnij ciało.I jeszcze raz,wdech,wydech.
Robiłam jak mi kazał i moje mocno walące serce uspokoiło się.
-Już lepiej -westchnęłam.
-Dobrze.
Między nami zapanowała cisza która zdwoiła moje przemyślenia.
Może jednak Bóg wybrał dla mnie inną drogę ?
-Mam pomysł -odezwał się chłopak.
Spojrzałam na niego wyczekująco.
-Muszę pojechać na kilka dni do Sydney może pojedziesz ze mną ?

***

HEYYY ♥
Jak się chce do się może ?
Co nie oznacza ,że macie zaprzestać komentować.
Mam nadzieję ,że nie ma błędów.


Czy Mia pojedzie z Lukiem ?
Czy coś między nimi zaiskrzy ?
Co zrobi Justin ?



15 komentarzy:

Anonimowy pisze...

JEJKU ONI NIE MOGA SIE ROZSTAĆ !! :(

Anonimowy pisze...

BOŻE JUZ NIE MOGE SIR DOCZEKAĆ NN

Anonimowy pisze...

jejku nastepny juz prosze!!!!

Anonimowy pisze...

jezu dodawaj kolejny !

Anonimowy pisze...

<33333

Anonimowy pisze...

kocham to

Anonimowy pisze...

fajne opowadanie lubie to

Anonimowy pisze...

<333333333333333333333333

Anonimowy pisze...

Fajne

Anonimowy pisze...

kiedy nn ?

Anonimowy pisze...

kiedy nastepny rozdzial ?

Anonimowy pisze...

Boże kocham to ;3

Anonimowy pisze...

oni nie mogą sie rozstać :(

Anonimowy pisze...

JEZU DAWAJ NASTEPNY!!

Unknown pisze...

Się dzieje! Kurde!
Kiedy następny?!♥

Obserwatorzy

O mnie

Moje zdjęcie
You know I'm one of a kind, there'll never be another me! -Wiesz, że jestem jedyna w swoim rodzaju, nigdy nie będzie drugiej takiej jak ja.