niedziela, 19 maja 2013

6.Jęknęłam głośnio

Byłam przerażona.Nie miałam pojęcia co mam zrobić ,bałam się nawet wyrwać z objęć tego typa.
Który przygniatał mnie coraz mocniej do ściany wędrując swoją ręką po moim odkrytym częściowo ciele.
Przebiegł dłonią po mojej kieszeni w poszukiwaniu telefonu a kiedy go znalazł wyciągnął i schował w swoich spodniach.Czułam jak się uśmiecha chytrze przez kawałek materiału.
Byłam coraz bardziej przestraszona a adrenalina w moich żyłach zaczęła buzować.Przez co nie patrząc na nic zaczęłam się z nim szarpać.Kopałam go,biłam po twarzy i ogólnie po ciele.
Było tak do czasu aż się nie wkurzył i popchnął mnie tak mocno na ścianę ,że odbiłam się od niej.Bezwładnie upadając na brudny chodnik.Czułam jak podchodzi do mnie i nachyla się nade mną.Dookoła nas nie było żywej duszy.Byłam w takim miejscu w którym nawet nie ma kamer.A do przystanku metra zostało mi nie całe 200 metrów.Mimo bólu w okolicach żeber wstałam i zaczęłam uciekać.Zielonooki ruszył w pościg za
mną.Nie było mi za wygodnie biec w szpilkach.Nawet nie miałam za bardzo czasu aby je zdjąć w biegu.
Więc biegłam już lekko wykończona w kierunku wejścia do metra.Byłam pewna ,że nie dam rady do biec do celu .Lecz moja nadzieja na ucieczkę wzrosła kiedy zauważyłam znajomy niebieski znak.Odwróciłam się jeszcze do tyłu aby zobaczyć gdzie się podział mój "gnębiciel"ale go za mną nie było.Miałam ochotę się zatrzymać ale coś w środku mówiło mi ,że to nie za dobry pomysł.
Szybko zbiegłam po schodach w dół.Nie kasując biletu przeskoczyłam przez bramki i ruszyłam szybko kierunku peronów.Zauważyłam ,że właśnie podjechał "podziemny pociąg" odwróciłam się jeszcze raz i zauważyłam cień na schodach.To był na pewno on.Ponownie rzuciłam się w bieg aby jak najszybciej wsiąść do przedziału i odjechać ale bez tego "pana" na pokładzie.Wbiegłam do środka i kliknęłam guzik zamykający drzwi.Już miałam odetchnąć z ulga kiedy zorientowałam się ,że on jest w tym pociągu.Co prawda pięć przedziałów ale on do mnie dojdzie przecież.
Całkowicie zdyszana przedzierałam się do innych przedziałów.Nikogo oprócz mnie i tajemniczego osobnika nie było.
Kiedy dotarłam już do kabiny kierującego tym czymś nie miałam innego wyjścia.Chłopak zbliżał się do mnie a drzwi ten facet by nie pomógł.Dzieliły nas tylko jedne drzwi.On z wyższością wymalowana w oczach sięgał do klamki a ja przerażona zamknęłam oczy czekając na cios zadany z jego strony.
Czekałam i czekałam ale nic sie nie działo.Uniosłam swoje powieki do góry i skierowałam swój wzrok na szklane drzwi.To co zobaczyłam może i było śmieszne ale w mojej sytuacji nikt by się nie śmiał.Po drugiej stronie ten osobnik próbował otworzyć drzwi które prawdopodobnie si zatrzasnęły.Dziękowałam Bogu w głębi duszy.Spojrzałam przelotnie na tablice informującą za ile dojedziemy do danego miejsca.Zostało..
"PI PI PI"
Dźwięk poinformował ,że zatrzymaliśmy się na stacji.Wybiegłam z wagon trzymając wcześniej zdjęte buty w dłoniach.Biegłam po schodach na górę.Byłam już zmęczona tą cała gonitwą.Najchętniej upadłam bym czekając aż ten ktoś coś zrobi.Ale bałam się co może mi zrobić.
Kiedy dobiegłam ponownie przeskoczyłam przez bramki i wybiegłam na zewnątrz.Osobnik za mną był tuż tuż.Jeden mój błąd i już po mnie będzie.Nie wiedziałam gdzie mam biec kiedy usłyszałam warkot silnika motocyklowego.Niedaleko nas zatrzymał się czarny motor.Zsiadł z niego jakiś chłopak i powoli ściągnął kas.Dopiero kiedy zauważyłam te kasztanowe włosy zrozumiałam kto to jest.Po raz kolejny dziękowałam Bogu.Szatyn kiedy zauważył osobnika biegnącego za mną wyjął pistolet z kieszeni spodni i strzelił mu z nogę.Przez co chłopak upadł.Podbiegł do leżącego i zaczął go bić z całej siły.Nawet nie reagowałam.Bo przecież ile razy widziałam jak mój brat albo któryś z jego kolegów coś takiego robił.Tym bardziej jak mnie ktoś atakował albo się mi narażał.Nie lubiłam przemocy,ale co mogłam zrobić.
-Justin!!-krzyknęłam podchodząc bliżej.
Chłopak spojrzał na mnie kątem oka i ostatni raz mu przywalił ściągając mu kominiarkę.
-Dla kogo pracujesz ? -zapytał zdenerwowany Bieber.
-Nic ci nie powiem-splunął patrząc zielonymi oczach w czekoladowe spojówki przyjaciela mojego brata.
Justin uderzył go ponownie dociskając jego twarz do zakurzonego chodnika.
-Chodźmy już-szepnęłam ciągnąc go za rękę.A on ostatni raz kopnął do w brzuch i strzelił w druga nogę przez co ofiara wydała z siebie krzyk.
Bieber Wyszedł przede mnie ciągnąc mnie za rękę w kierunku motoru.Wyjął z schowka kas i założył go na moją głowę a następnie drugi założył na swoją.Usiadł na pojeździe jedno śladowym czekając aż ja postąpię tak samo.Kiedy usadowiłam się za chłopakiem,swoje ręce owinęłam wokół jego torsu.Przyciskając swoje ciało do jego pleców.W brzuchu poczułam takie wspaniałe uczucie.
Chłopak ruszył i jechał bardzo szybko.Co mi nie przeszkadzało,uwielbiałam szybką jazdę a jak jeszcze jak Justin był kierowca to było 100% perfekcji.
Długo nie jechaliśmy.Bo po chwili już staliśmy w podziemnym garażu.Gdzie na ogół stały cudeńka mojego brata.Zsiadłam z motoru a za mną w ślady poszedł kierowca pojazdu.
-Nic ci nie jest ? -zapytał kładąc swoją dłoń na mojej tali.
-Nie ,jestem tylko lekko poobijana i zmęczona-powiedziałam opierając się o niego.
-Moje biedactwo-zaśmiał się i nawet nie zauważyłam kiedy byłam niesiona przez niego do mojej sypialni.
Zmęczenie brało górę a moje powieki zaczęły powoli się zamykać.Opierałam się temu jak tylko mogłam.
-Jesteś zmęczona zaśnij-nakazał uśmiechając się do mnie ciepło.
-Nie,muszę się przebrać.
Więcej się nie odezwał aż do mojego pokoju.Do którego mnie wniósł.Postawił mnie na środku pomieszczenia ,udając się do drzwi.
-Śpij ze mną dziś..-szepnęłam zatrzymując go przy drzwiach.Spojrzał na mnie zdezorientowany-Proszę.
-Dobrze ale na razie idź się przebież w coś wygodniejszego-podszedł do mnie całując w czółko.
Powolnym krokiem udałam się do łazienki gdzie przebrałam się w PIŻAMĘ.Nie miałam sił aby się umyć.
Umyłam jedynie zęby po czym wyszłam z pomieszczenia spoglądając na szatyna ,który siedział na rogu łóżka w samych dresach i bokserkach.Kiedy mnie zauważył momentalnie wstał i podszedł do mnie.Wziął mnie za rękę i zaprowadził do łóżka.Na którym położyłam się a szatyn przykrył mnie kołdrą.
-Zamknąłeś..-zaczęłam lecz Justin mi przerwał.
-Tak drzwi zamknięte nie martw się nikt nie wejdzie-szepnął mi do ucha całując w policzek.Zamknął mnie w swoich objęciach.Przez co czułam się bezpieczna.
Długo nie czekałam aż sen mnie zmroczył.

~ Rano~

Powoli przetarłam oczy lecz dalej ich nie otwierałam.Prawą rękę wyciągnęłam przed siebie i zaczęłam macać miejsce obok mnie.Jakie było moje zdziwienie kiedy nie poczułam tego ciepłego ciała chłopaka o czekoladowych oczach.Delikatnie podniosłam powieki i zaspanym wzrokiem rozejrzałam się po pokoju.
Kiedy za rejestrowałam brak chłopaka ogólnie w pomieszczeniu podniosłam się z łóżka.Odkrywając swoje ciało.Kołdrę ułożyłam po przeciwnej stronie łóżka podnosząc swoje ociężałe ciało z mebla.
Przebiegłam palcami po włosach próbując je doprowadzić do jakiego kolwiek ładu.
Poprawiłam bluzkę która uniosła się ponad tylną część ciała odsłaniając moje dołeczki w plecach i ruszyłam w stronę drewnianych drzwi.Chwyciłam za klamkę ,otwierając je i wychodząc na korytarz.Ślamazarnym ruchem zeszłam po schodach a wchodząc do kuchni zastałam szatyna pijącego sok pomarańczowy.
-Wyspałaś się śliczna ? -zapytał posyłając mi ten seksowny uśmiech który sprawiał iż miałam ochotę... ja nic nie mówiłam jakby co.
-Tak dziękuję słodziaku-zaśmiałam się sięgając po szklankę i nalewając sobie również soczku.
-Dzwonił Nick-poinformował mnie chłopak
-I ??
-Zostają w Dallas do przyszłego tygodnia.Interesy się przedłużyły czy coś-odpowiedział.
-Achaś..czyli nie będzie ich cały tydzień ? -zapytałam dla jasności.
-No tak-zaśmiał się chowając już czystą szklankę do zmywarki.
Chwile tak patrzeliśmy na siebie a ja już czułam jak się rumienię.Więc spuściłam głowę w dół.
-A właśnie mam dla ciebie prezent,tylko się ubierz-zaśmiał się - czekam w piwnicy.
A więc już tłumacze... tak mamy piwnice ale nie jest ona taka jaka powinna być.Znajduje się tam barek,sprzęty do ćwiczeń,telewizor i wgl.Tak trochę nie takie jak powinno bardziej to pokój rozrywki niż piwnica.Pomieszczenie jest w kolorze czerwonym z czarnymi fotelami i kanapami.
Wbiegłam po schodach na góre do swojego pokoju i wyciągnęłam UBRANIA odpowiadające na pogodę,ponieważ za oknem było pochmurno ale nie za bardzo a ten zestaw bardzo mi się spodobał.Wzięłam prysznic i ogarnęłam się zakładając ciuchy na siebie.
Podekscytowana zbiegłam na dół na następnie po kolejnych schodach jeszcze bardziej w dół.Na dole czekał już na mnie chłopak a przy nim stało coś dużego zakryte czerwonym materiałem.
-Co to takiego ? -zapytałam zdezorientowana patrząc tępo w zakryty przedmiot.
-A to coś co pomoże ci się bronić -powiedział patrząc na mnie poważnie.
-Ochroniarz ? -zaśmiałam się podchodząc bliżej szatyna.
-Nie za dużo chcesz -pocałował mnie w nosek i złapał za końce materiału.Zręcznie go ściągając a przede mną ukazał się czarny warek treningowy.Usta otworzyły mi się a chłopak zaczął się śmiać.
-Uspokój się -nakazałam poirytowanym spojrzeniem.Kiedy się ogarną podał mi rękawic i pokazał mi jak mam stanąć.Założyłam je próbując stanąć tak jak on wcześniej lecz mi nie wychodziło nawet walnięcie w to.
-Nie popatrz-stanął za mną kładąc swoje dłonie na moich odkrytych udach i stawiając moje nogi a następnie powoli przejechał po moim ciele dochodząc do moich rąk i ustawił je poprawnie nakazując aby walnęła.Wyszło mi, dzięki czemu się ucieszyłam ale chłopak nie był chętny aby ode mnie odejść co mi nie przeszkadzało.Kierował moimi dłońmi tak aby za każdym razem mocno i skutecznie walnęła.
W pewnym momencie odwróciłam dwoją głowę za siebie przez co moje usta były kilka milimetrów od jego.Nagle nasze oddechy przyśpieszyły,chłopak złapał mnie za nadgarstki i zaczął odwijać materiał z rękawic dzięki czemu już po chwili ich na dłoniach nie miałam.Nadal byłam do niego odwrócona a jego ciało przyległo mocniej do mojego a usta były tuż przy moich tak ,że mogłam poczuć ten miętowy zapach jego gumy do żucia i jego perfum.
Długo nie czekać trzeba była aby nasze usta przyległy do siebie.Na początku to były czułe pocałunki które z każdą chwilą mieniały się w pełne pożądania wymienianie śliny.Swoje dłonie założyłam na jego karku a jego spoczęły an moich biodrach przenosząc się coraz niżej aż doszły do mojego tyłku.
Nie przerywając pocałunków położył mnie na kanapie nachylając się nade mną.Jego dłoń zaczęła wsuwać się pod moją bluzkę a jego pełne malinowe usta pieściły moje z taką pasja jakiej jeszcze nie znałam.
Ściągnął ze mnie bluzę przez co zostałam w samym staniku po chwili ja ściągnęłam jego podziwiając między pocałunkami jego wyrzeźbiony tors.Następnie odpiął moje spodenki napierając na mnie mocniej.
Chwyciłam za jego pasek odpinając go szybko.Przez to ,ze nosił "luźnie" spodnie nie musiałam się namęczyć ponieważ same spadły z jego pośladków.Naparł na mnie całym swoim ciałem.Byliśmy jedynie w bieliźnie a nasze pocałunki nie miały końca.Sama nie wiem co w nas wstąpiło ale nie żałuje takiego obrotu spraw.
Jęknęłam głośnio czując jak przejeżdża swoim kolegą po mojej łechtaczce....

<**>

Podoba się ?? Trochę nad nim spędziłam miałam małe kłopoty ale sobie poradziłam.Przepraszam ,ze taki krótki choć sądzę ,że jest długi bo po kropce nie robiłam nowego wierszu.Liczę na komentarze :** Kocham was i do następnego :)




5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

spuer z niecierpliwością czekam na nowy :D

Unknown pisze...

Świetny. Czekam na Nowy :()

Bitches Love Cake pisze...

Świetny <3 szkoda, że nie dłuższy ! Ale ważne że jest.;D
już czekam na kolejny

Unknown pisze...

Hej strasznie podoba mi się twój blog dlatego postanowiłam cię nominować do Libster Award :)
Szczegół znajdziesz tutaj :
http://justin-bieber-meggie.blogspot.com/2013/05/libster-award.html

crazygirl pisze...

Genialny:)
Czekam z niecierpliwością na nn

Obserwatorzy

O mnie

Moje zdjęcie
You know I'm one of a kind, there'll never be another me! -Wiesz, że jestem jedyna w swoim rodzaju, nigdy nie będzie drugiej takiej jak ja.